:: 11 Listopada!
Fakt, że Polakom, po ponadwiekowej niewoli, udało się w 1918 roku odzyskać niepodległość - zakrawa na cud. Kraj - podzielony między trzy mocarstwa o randze światowej - jeszcze przed I wojną światową nie miał specjalnych widoków na niezależność.

Powstania narodowe były zrywami desperackimi, ale nie miały raczej szans na powodzenie. Polacy zaczynali rozumieć, że w ten sposób na niepodległość się nie wybiją. Tym bardziej, że kiedy pojawiała się kwestia polska, cała trójka naszych zaborców - na co dzień niespecjalnie przychylnie do siebie usposobionych - jednoczyła się i mówiła wspólnym głosem.

Co bardziej umiarkowani Polacy sprzeciwiali się z czasem jakimkolwiek akcjom zbrojnym, stawiając na umacnianie pozycji ekonomicznej należącego do Rosji Królestwa, austro-węgierskiej Galicji i Lodomerii, i będących częścią Prus: Wielkopolski, Śląska i Pomorza. W polskiej społeczności rosło przeświadczenie, że jakiekolwiek kolejne powstanie niepodległościowe będzie niepotrzebnym wykrwawianiem narodu, i bez tego znajdującego się w sytuacji na pozór bez wyjścia.

Wydawało się, że jedynym sposobem na wyjście z tej sytuacji byłby jakiś gigantyczny kataklizm, który dotknąłby kraje zaborcze. Zdawał sobie z tego sprawę zresztą już Adam Mickiewicz, który jeszcze na długo przed niepodległością w swojej "Litanii pielgrzymskiej" modlił się o "wojnę powszechną o wolność ludów".

W 1914 roku wybuchła wojna powszechna, w której brali udział wszyscy zaborcy i to po różnych stronach. Polacy natychmiast zrozumieli, że nadarza się niesamowita okazja. Zaczęto podejmować działania, mające doprowadzić do wyzwolenia choćby części kraju. Jedni stawiali w tym konflikcie na państwa centralne - Prusy i Austrię, inni - na carską Rosję.

Polacy niewiele by jednak osiągnęli, gdyby nie nieprawdopodobnie korzystny dla Polski zbieg okoliczności. Do którego - wypada wspomnieć - niespecjalnie się przyczyniliśmy. Za to świetnie wykorzystaliśmy możliwości, jakie się pojawiły.

Oto państwa centralne - Prusy i Austria - zarazem wojnę przegrały, jak i wygrały! Przegrały ją na zachodzie, pobite przez Francję, Wielką Brytanię i USA. Były więc osłabione, co dla Polaków było niesłychanie korzystne. Na wschodzie jednak - w wojnie z innym naszym zaborcą, Rosją - wojnę wygrywały, okupując olbrzymie połacie Rosji i wypierając ją całkowicie z Królestwa. Ta sytuacja sprzyjała naszemu krajowi jeszcze bardziej. Wygraliśmy los na loterii. To, co się stało potem, przypominało już - jakbyśmy to określili współcześnie - serię szóstek w totolotku przez kilka losowań z rzędu.

wym losem na loterii stał się fakt, że w Rosji miały miejsce dwie pod rząd rewolucje, osłabiając do cna ten i tak wyczerpany wojną kraj. Rewolucja wybuchła także w Niemczech, a okupujący polskie miasta pruscy żołnierze zaczęli przypinać do mundurów czerwone, rewolucyjne kokardy i dawali się rozbrajać jak dzieci (z wyjątkami, jakim np.była zaciekła obrona przez Niemców warszawskiej cytadeli). Trzeci zaborca natomiast - Austro-Węgry - całkowicie się rozpadł!

W ten sposób na terenach dawnej Rzeczypospolitej wytworzyła się próżnia, którą Polacy natychmiast zagospodarowali. Nie popełniliśmy tym razem błędów spod Grunwaldu i w stu procentach wykorzystaliśmy nadarzającą się okazję do odzyskania niepodległości.

Rada Regencyjna, zarządzająca zależnym od Prus i Austro-Węgier Królestwem Polskim, ogłosiła 7 października niepodległość Polski. Mianowano premiera, po raz pierwszy bez konsultacji z władzami pruskimi. Planowano też wprowadzić na polski tron króla - największe poparcie miał spolonizowany Habsburg z Żywca - Karol Stefan.

W okupowanym przez państwa centralne Lublinie Ignacy Daszyński stanął na czele Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej. W Krakowie polscy posłowie do parlamentu sypiących się w gruzy Austro-Węgier powołali Polską Komisję Likwidacyjną z Wincentym Witosem na czele.

11 listopada powrócił do Warszawy z niemieckiego więzienia Józef Piłsudski i Rada Regencyjna przekazała mu władzę. Do dyspozycji powołanego w ten sposób Naczelnika Państwa oddały się pozostałe funkcjonujące na polskich ziemiach gabinety. Rada Regencyjna rozwiązała się i powołano rząd, na czele którego stanął Jędrzej Moraczewski, który tak pisał o tych pierwszych dniach niepodległości:

Niepodobna oddać tego upojenia, tego szału radości, jaki ludność polską w tym momencie ogarnął. Po 120 latach prysły kordony. Nie ma "ich". Wolność! Niepodległość! Zjednoczenie! Własne państwo! Na zawsze! Chaos? To nic. Będzie dobrze. Wszystko będzie, bo jesteśmy wolni od pijawek, złodziei, rabusiów, od czapki z bączkiem, będziemy sami sobą rządzili.

Świat jednak uznał dopiero rząd Ignacego Paderewskiego, powołany w styczniu 1919 r. Wtedy też odbyły się wybory do parlamentu.

Polska stała się niepodległa, okrzepła w licznych wojnach, toczących się na jej granicach, odparła sowiecki atak w 1920 roku. Kraj nasz szybko też wstąpił w buty zaborców i ochoczo zaczął polonizować tereny zamieszkałe przez Ukraińców (Rusinów) i Białorusinów.

11 listopada jako święto państwowe obchodzić zaczęto dopiero w 1937 roku, kiedy to spośród wielu dat wybrano tę, która - jak uznano - najbardziej odpowiada momentowi utworzenia państwą polskiego. Jest to również data zakończenia I wojny światowej.

Przed 1989 rokiem oficjalnie Święto Niepodległości obchodzone było jedynie dwa razy, ponieważ już w 1945 roku komunistyczne władze Polski świętem narodowym uczyniły 22 lipca, zakazując obchodów 11 listopada. Przywrócono je na początku 1989 roku, jeszcze podczas obrad Okrągłego Stołu.

Ziemowit Szczerek - Interia.pl
Dodał: TRN_KRK, dnia 11.11.2007, 14:39 komentarze [0] | forum

[skomentuj] [wróć do newsów]


PsNews::info
Do tego newsa nie dodano jeszcze żadnego komentarza.
[skomentuj]

Powered by PsNews